W niewoli niemieckiej
Bohater - Żołnierz Cichociemny
Mówił pan, że podczas pierwszego zetknięcia z NKWD Roman Wiszniowski był torturowany, mógłby pan, powiedzieć coś więcej na ten temat?
Ojciec wpadł na radiostacji, torturowano go długo, działy się tam sceny straszne. Mówił, że od pewnego momentu to bicie przestało mieć jakikolwiek sens, ponieważ został doprowadzony do tego stanu, że nie już odczuwał bólu. Cała sytuacja jest o tyle ciekawa, że Rosjanie bili go, myśląc, że jest tylko zwykłym telegrafistą i że przez niego uda im się dotrzeć do dowódcy oddziału łączności. Dopiero później dowiedzieli się z innego źródła, że z nim właśnie mieli do czynienia.
Co się wtedy zdarzyło?
Cóż, kiedy się już dowiedzieli, że to on jest tym, którego szukają, skończyły się tortury.
Chciałbym jeszcze dowiedzieć się o realiach życia Pana Ojca w łagrach sowieckich. Jak to wyglądało? Co opowiadał na ten temat?
Więc tak. Podczas pierwszego pobytu w łagrze warunki były straszliwe. Później funkcjonowało takie powiedzenie wśród więźniów, że pod każdym podkładem kolejowym leży przynajmniej jeden Polak. Łagrownicy mieszkali w zasadzie w norach, które wykopali w ziemi lub w samym śniegu. Ten pierwszy okres o mało nie skończył się dla Ojca śmiercią. Ludzie nie wytrzymywali tego fizycznie. Potem trafił do armii Władysława Andersa. Będąc w armii, byli wolni, ale warunki też były bardzo trudne - cierpieli głód. Podczas drugiego pobytu na Syberii do 1955 roku można powiedzieć, że warunki były bardziej „cywilizowane”. Dodatkowo, zaraz na samym początku udało mu się uzyskać przydział do pracy umysłowej - był geodetą. Nie była to więc taka „katożnicza” praca, warunki były znośniejsze. Największym zagrożeniem wtedy dla Polaków w łagrach po 45 roku byli urkowie, przestępcy kryminalni, którzy w tych obozach tworzyli swoje własna prawa, z resztą ściśle przestrzegane. Byli bezkarni. Pewnego razu zaatakowali mojego Ojca. Chcieli zadźgać go nożem, trafić w serce. Otrzymał szesnaście pchnięć w klatkę piersiową, ale przeżył, ponieważ pomylili strony i sami byli zaskoczeni, że wyszedł z tego żywy.
Roman Wiszniowski, był dwukrotnie zsyłany podczas wojny. Czy odnalazł rodzinę po powrocie?
Mój dziadek zmarł podczas wojny. Moja babcia zmarła po wojnie. Była tak historia, że jego matka jako jedyna z rodziny wiedziała, że przeżył po pierwszym zesłaniu na Syberię. Cała rodzina natomiast myślała, że zginął w obozach. W czasie II wojny światowej spotkał się z nią jeden, jedyny raz, w 1944 roku, żeby przedstawić swoją narzeczoną. Swoją żonę poznał już, będąc w Polsce, po zrzucie. Ona również była w łagrach i walczyła za ojczyznę. Zakazał matce komukolwiek mówić, że żyje i że się z nim widziała.
Głównym celem Projektu pn.: ,,Wywalcz Jej wolność albo zgiń - historie Cichociemnych'' jest pielęgnowanie toższamości narodowej i kształtowanie postaw patriotycznych młodzieży ze szkół ponadgimnazjalnych poprzez zdobycie wiedzy z dotarciem do świadków włącznie nt. jednego wybranego Cichociemnego i stworzenie strony internetowej jemu dedykowanej według okreśłonych wymagań regulaminowych. Elementem niezbędnym w realizacji tego zadanie jest także promocja przygotowanej strony, a co za tym idzie postaci, która będzie jej bohaterem w jak najszerszym gronie odbiorców (m.in. spotkania z rówieśnikami lub młodszą młodzieżą i dotarcie internetowe do młodych ludzi).
Wczytywanie